Strona główna Portalu >>> newsy >>> GAZETA.PL

Kładka na Dunajcu
czyli polski absurd

Zakazana kładka graniczna na Dunajcu

Niespełna dwa tygodnie po uroczystym otwarciu władze gminy Czorsztyn zakazały chodzenia po kładce granicznej na Dunajcu. Powód? Brak zgody nadzoru budowlanego na użytkowanie i konieczność dokończenia inwestycji.

 
autor: Ireneusz Dańko
|
24-08-2006
|
Źródło: gazeta.pl

Kuriozalna sytuacja to wynik pośpiesznego otwarcia mostu przez władze gminy. Malownicza przeprawa powstała u stóp Trzech Koron. Łączy Sromowce Niżne ze słowackim Czerwonym Klasztorem. 12 sierpnia wstęgę na kładce przecięli z pompą polscy i słowaccy przedstawiciele władz. Ani marszałek Janusz Sepioł, ani wicewojewoda Andrzej Mucha, nie wiedzieli, że spacerowali wówczas po nielegalnie użytkowanej konstrukcji. Wytknął to inwestorowi dopiero kilka dni później Jan Gąsienica, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Nowym Targu. I zagroził karą.

- Gmina bezprawnie otworzyła kładkę. Nie wydaliśmy przecież żadnej zgody na jej użytkowanie - wyjaśnia Gąsienica. Gminny wniosek wpłynął do PINB na trzy dni przed uroczystością. Nie dołączono jednak do niego wszystkich wymaganych dokumentów, jak np. atestów materiałów budowlanych. Dlatego PINB nie wydał decyzji. - Podoba mi się ta kładka, ale gdybyśmy się zgodzili na jej użytkowanie i doszłoby do jakiegoś nieszczęścia, to odpowiedzialność leżałaby po naszej stronie - dodaje Gąsienica. O otwarciu kładki miał dowiedzieć się dopiero z mediów. Nie nałożył żadnej kary, ponieważ - jak przekonuje - kontrola nie nakryła inwestora na gorącym uczynku. Do Sromowców Niżnych inspektorzy przybyli dopiero w miniony wtorek. Tego samego dnia gmina zamknęła przeprawę. Formalnie. Bo wczoraj mało kto przejmował się gminnym zakazem, przechodząc po kładce w obie strony.

- Tylko parę godzin wisiała jakaś taśma na moście. Ktoś ją zerwał i dobrze zrobił! No, bo jak to tak: kładka stoi, a my mamy chodzić po wodzie do Czerwonego Klasztoru? Przecież 100 lat na nią czekaliśmy! - denerwuje się właścicielka jednego z pensjonatów w Sromowcach Niżnych.

Malowniczy most z drewna wybudowała gmina Czorsztyn we współpracy ze Słowakami. Większość kosztów pokryła Unia Europejska. Wójt Lech Janczy przekonuje, że musiał otworzyć kładkę, bo tego wymagały umowy związane z wydatkowaniem środków europejskich. Bagatelizuje zarzuty nadzoru budowlanego.

- Zabrakło po prostu dobrej woli. Słowacy potrafili warunkowo dopuścić kładkę do użytkowania, a u nas piętrzy się biurokratyczne wymogi. Nie mogliśmy przecież otworzyć tylko słowackiej połowy przeprawy - narzeka czorsztyński wójt. Zapewnia, że gmina w ciągu tygodnia dostarczy brakujące dokumenty do PINB i uzyska pozwolenie na użytkowanie. Wtedy władze gminy odwołają zakaz chodzenia po kładce. Tymczasowe zamknięcie uzasadniają oficjalnie robotami budowlanymi przy murze oporowym na słowackim brzegu Dunajca.

- Słowacy sprowadzili ciężki sprzęt, są głębokie wykopy. Lepiej nie kusić losu - dodaje wójt Janczy.

więcej informacji i wywiad - gazeta.pl