Strona główna Portalu >>> newsy >>> Kraków
Wyścig o fabrykę Schindlera

        Czyja fabryka Schindlera? Od czasu gdy miasto przejęło słynną Emalię przybywa chętnych do ożywienia Zabłocia i przekształcenia fabrycznych przestrzeni w kombinat sztuki.

 
autor: Magdalena Kursa, Rafał Romanowski
|
11-07-05
|
źródło: www.gazeta.pl

 

Opuszczone postindustrialne hale o łącznej powierzchni ponad 2 tys. metrów kw. długo stały puste. Teraz, gdy przeszły pod kuratelę miasta i gdy wiadomo, że prezydent chce tu stworzyć centrum sztuki, powstało wokół nich spore poruszenie. Zwłaszcza że jesienią dawna fabryka przejdzie gruntowny remont.

Miasto podpisało już porozumienie z Krakowską Grupą Multimedialną Jarosława Knapa zamierzającą koordynować działania artystyczne na Zabłociu.

- Otrzymałem zezwolenie na prowadzenie we wszystkich halach niekomercyjnej działalności kulturalnej i edukacyjnej. Już w lipcu otworzymy wystawę rzeźby i malarstwa studentów ASP - zapowiada Jarosław Knap, wydawca gazety "Strona.Kraków", który od kilku lat ma swoje biuro na Lipowej. (Wcześniej współpracował z poprzednim właścicielem Emalii Grzegorzem Hajdarowiczem). - Nie chcemy ani złotówki od miasta. Wystawę przygotowujemy dzięki wsparciu sponsorów - wyjaśnia. Jarosław Knap widziałby siebie w roli "operatora" Zabłocia. Przekonuje: - Fabryki nie powinno się oddawać tylko jednej instytucji kulturalnej. To miejsce zarówno dla pracowni artystycznych i teatrów, jak i dla organizatorów konferencji czy seminariów - wyjaśnia, zaznaczając, że na razie nie może pozwolić sobie na pełny rozmach w działaniu, bo umowa z miastem kończy się wraz z rozpoczęciem jesiennego remontu.

Informacja o tym, że mało znana w środowisku artystycznym Krakowska Grupa Multimedialna ma koordynować działania twórców, wywołała wiele dyskusji. Zwłaszcza że wielu artystów ma własny pomysł na Zabłocie.

Aleksander Janicki, specjalizujący się w instalacjach multimedialnych (na zlecenie magistratu przygotowuje koncepcję Muzeum Miejsca w Fabryce Schindlera), podkreśla, że działania na Zabłociu musi koordynować ktoś, kto "ma pojęcie o rzeczywistości artystycznej", wie, jakie są trendy itp.

Sam z grupą osób związanych ze środowiskiem kultury zastanawia się nad zaaranżowaniem tu przestrzeni artystycznej. - To miasto w mieście. Jedyne miejsce w Krakowie, gdzie na przykład głośna muzyka nie przeszkadza sąsiadom - tłumaczy. Dodaje: - Kazimierz jest już zbyt przesycony, zapchany. Artyści przyjdą do fabryki Schindlera natychmiast, ale tylko w sytuacji, gdy stworzy im się odpowiednie warunki. Przede wszystkim należy obłaskawić tę przestrzeń. To musi być rozwiązanie systemowe. Trudno na przykład otworzyć pracownię w hali, w której nie ma ogrzewania - przekonuje. W podobnym tonie wypowiada się Artur Wabik z drukarni Off-Print, która na Lipowej była, "kiedy tu jeszcze nikogo nie było": - Byli tu tacy, co chcieli robić sztukę nowoczesną. Zaczęli od pokazywania sztuki, a powinni od położenia papy na dachu. Przecież tu się wszystko sypie. W takich warunkach nie da się robić nawet off-u.